Luty 2023

Zaczynamy cykl "Dwujęzyczne historie" 😍

Hej, tu Aneta Nott-Bower z Bilingual House!

Drodzy Dwujęzyczni,jak się macie w lutym? Gotowi na wiosnę, bo ja zdecydowanie tak!W ostatnim mailu zapowiadałam wydarzenia i projekty, które będą się przez cały rok pojawiać w Bilingual House. Powoli realizuję plany.🔸Na Twitterze możecie już obserwować nowy, bardzo osobisty projekt „Wdzięczność w dwujęzyczności”. Pokażę Wam, skąd czerpię siłę potrzebną do przekazywania języka moim dzieciom oraz wspierania rodzin i organizacji polonijnych, z którymi pracuję. Zapraszam https://twitter.com/BilingualhouseOto przykładowy wpis:🔸Nowy post na blogu Bilingual House "Nauczanie polskich form grzecznościowych w dwujęzyczności" już na dniach!Zapraszam https://bilingualhouse.com/blog/🔸Studia przypadku w Newsletterze Bilingual HouseNa początku kwietnia 2013 r. zgłosiła się do mnie pierwsza dwujęzyczna rodzina, która potrzebowała wsparcia.Od tego czasu minęło prawie 10 lat. Takich rodzin było u mnie setki, z każdego kontynentu, a w każdej z nich dwujęzyczne dziecko: centrum naszych działań.10 HISTORII. Każda wzruszyła mnie inaczej.Opisałam 10 ścieżek rozwoju wybranych dwujęzycznych uczniów i ich rodziców. W tym roku będę się nimi z Wami dzielić co miesiąc w newsletterze Bilingual House.Dziś pierwsza prawdziwa historia. Imiona zostały zmienione.

NORWESKIE DZIECKO

Sarę poznałam, gdy miała 6 lat. Skontaktował się ze mną jej tata, co w mojej praktyce jest prawdziwą rzadkością. Najczęściej rozmawiam z mamami. Tata Sary dzwonił z Norwegii, szukając wsparcia dla swojej średniej córki w zakresie języka polskiego. Rodzina Sary jest stuprocentowo polska, ale ojciec określił córkę jako „norweskie dziecko”. Nie było w tym określeniu cienia żalu, tylko stwierdzenie faktu.Sara urodziła się w Norwegii i tamtejszym zwyczajem bardzo, bardzo wcześnie przeszła pod opiekę żłobka, a rodzice wrócili do pracy w pełnym wymiarze godzin. Dzięki temu pierwszym aktywnym językiem Sary był norweski, gdyż to tym językiem była otoczona przez większość czasu w okresie wczesnego dzieciństwa. Przez określenie „pierwszy aktywny język” mam na myśli to, że w tym języku Sara mówiła do wszystkich. Jednak w zakresie rozumienia, który jest również aktywnym procesem, Sara była już dwujęzyczna. Zapewnili to rodzice, którzy w czasie weekendów i wakacji rozmawiali, bawili się i czytali z córką po polsku. Przez to dziewczynka rozumiała polecenia w języku polskim, ale zakres i intensywność ekspozycji na ten język były zbyt niewielkie, aby wystarczyć do mówienia. Ale rodzice nie poddawali się i z każdym rokiem obserwowali u córki wzrost kompetencji w języku polskim.Nie było u Sary jednego momentu „odblokowania” mówienia po polsku tylko stopniowy wzrost udziału elementów języka polskiego w wypowiedziach. Kiedy Sara skończyła 6 lat opanowała język norweski na odpowiednim poziomie z wyjątkiem wymowy podobnej do polskiej, drżącej głoski /r/. Mówiła w miarę płynnie po polsku, ale przez silny wpływ norweskiego brzmienia jej wypowiedzi nie były zawsze zrozumiałe.Wtedy rozpoczęłam z Sarą cotygodniowe zajęcia mające na celu złagodzenie jej akcentu w języku polskim oraz wzbogacenie słownictwa. Oprócz typowych w pracy z dziećmi dwujęzycznymi głosek szumiących Sara nauczyła się wymawiać głoskę /ń/ - najtrudniej było na końcu wyrazu: zamiast koń wychodziło nam koni lub kon! Pracowałyśmy też nad niwelowaniem typowego dla norweskiego „zjadania” samogłosek. Dzięki temu jedno z ulubionych słów Sary: potem nie brzmiało już jak ptm. W międzyczasie, dzięki uwrażliwieniu słuchu fonemowego i większemu skupieniu na wymowie, Sara naturalnie zaczęła wymawiać polską głoskę /r/ oraz jej norweski odpowiednik.Dzięki systematycznej pracy na różnorodnym materiale językowym zasób słów oraz struktury gramatyczne języka polskiego Sary rozwinęły się błyskawicznie. Aktualnie kontynuujemy pracę, poznając związki frazeologiczne, przysłowia oraz rzadziej używane, abstrakcyjne słownictwo.Obecnie Sara ma 11 lat. Mówi, czyta i pisze po polsku tak, jakby urodziła się i mieszkała w Polsce. Czasem zdradza ją skandynawska melodia mowy, co jest całkiem naturalne, ale w mojej opinii brzmi to bardzo urokliwie. Dodam, że rodzice Sary przez cały czas we własnym zakresie pielęgnowali język polski; bardzo dbali też o polskie tradycje, dzięki czemu „norweskie dziecko” jest teraz w pełni dwujęzyczne i dwukulturowe.

🔸Jeśli, tak jak ja, w tych doświadczeniach z odnalazłaś własne, podziel się z przyjaciółką - przekaż tego maila dalej! Zaproś ją do zapisania się do newsletteru pod linkiem http://eepurl.com/gUB7IXW kolejnym newsletterze kolejne studium przypadku. Te historie uczą, dają wiarę i nadzieję w sukces dwujęzycznego wychowania.A może chcesz podzielić się swoją dwujęzyczną historią? Napisz wiadomość, odpowiadając na tego maila

 ⭐Z góry dziękuję za udostępnienie tych informacji! Jeśli wśród Twoich znajomych są osoby, które wychowują dzieci dwujęzyczne, mój blog, podkast oraz poradnik "Przepis na dwujęzyczność" na pewno im pomogą.

Wszystkiego dwujęzycznego, Aneta Nott-Bower

dr Aneta Nott-Bower: doktor nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, absolwentka studiów magisterskich na kierunku logopedia w Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, matka dorastających dzieci dwujęzycznych. Od dziewięciu lat wspiera rodziny dwujęzyczne oraz nauczycieli i terapeutów dzieci dwujęzycznych poprzez publikacje, konsultacje, zajęcia dla dzieci, szkolenia i kursy online.